No i mamy kolejne chorowanie. Szkarlatyna -paskudztwo.
Tak przy okazji przypomniało mi się kilka historii, gdzie chorowanie i kontakty z lekarzami przełożyły się na prace plastyczne.
Pierwsza historia - całkiem niedawna:
Okładka - napis DLA DOKTORA
A w środku:
Przytkało mnie jak zobaczyłam co Wiki zrobiła (miała wtedy 5 lat), Doktor Pediatrę przytkało również, zachwyciła się plastycznym bałaganem (akurat stare pocztówki były w obrocie) oraz że już mamy świąteczną dekorację pod sufitem, chociaż dopiero kończy się październik.
Nie chciałam psuć dobrego wrażenia jakie odniosła i nie wyprowadzałam jej z błędu, że ta dekoracja to nie _już_ a _jeszcze_ od zeszłego roku...
Historia druga - całkiem poważna:
Całkiem poważna bo trzeba było zrobić Wiki rezonans magnetyczny głowy. Nastresowaliśmy się okrutnie. Kiedy już wyjaśniło się, że wszystko jest ok i wróciliśmy do domu namówiłam ją, żeby zrobiła rysunek dla wspaniałej Doktor, która z wielką cierpliwością przeprowadziła nas przez to badanie. Chyba to też był dla niej rodzaj odreagowania, bo wszystko na tym rysunku jest dokładnie tak jak było.
Historia trzecia - całkiem zabawna:
Rysunek dla Doktor Stomatolog, dzięki której dzieciaki uważają, że gabinet dentystyczny to świetne miejsce i wychodzą z niego rozchichotane tak, że nie mogę z nimi dojść do ładu.
Ale muszę go dopiero znależć...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz